Na początek coś ważnego

Nie mogę zacząć inaczej: "Król". Wydawnictwo Literackie, 2016. Powieść, która wywarła na mnie największe wrażenie w ostatnich latach. Szczepan Twardoch jest mistrzem. Wprowadza nas w świat międzywojennej Warszawy, z całą jej prawdą, złożonością i unikatowym klimatem. Panoszące się środowisko przestępcze, głębokie podziały społeczne, wielka bieda i brak perspektyw z jednej strony, rozrzutność i brutalna przemoc z drugiej. Na tym tle miłość, nienawiść, nieposkromnione aspiracje, zawadiacka brawura, rezygnacja, poświęcenie, strach, czułość i sielanka. Nakreślone z niezwykłą wyobraźnią i rozmachem spektrum ludzkich postaw, charakterów i wzajemnych zależności. No i potężna lekcja historii, takiej, o której nie słyszałam w szkole. Brzmi trochę zanadto dydaktycznie? Ależ skąd! Ta opowieść jest wspaniała, barwna, inna niż wszystkie, trzyma w napięciu, a w finale rozdziera serce nieoczekiwaną puentą. I wiecie co? Kiedy, żałując że to koniec, odciągając ten moment i jednocześnie do niego pędząc połknęłam ostatnią literę, miałam taką wielką, rzadką satysfakcję, że oto przeczytałam KSIĄŻKĘ.



Komentarze
Prześlij komentarz