Po co oni tam idą?

"Ucieczka na szczyt". Agora SA, 2012. Lata największej chwały polskiego himalaizmu opisane przez kanadyjską dziennikarkę Bernadette McDonald. Na podstawie dokumentów, zdjęć, rozmów z bliskimi, urywków wspomnień powstał obraz niezwykłych ludzi, ich zmagań z najwyższymi górami świata i siermiężnymi czasami, w których żyli i realizowali zamiłowania. Musieli pokonać znacznie więcej przeszkód niż koledzy z Zachodu. Żeby zorganizować wyprawę nierzadko podstępem zdobywali postawowy sprzęt, żywność i przechodzili niezliczone bariery wszechobecnej, absurdalnej biurokracji. Poddawano ich różnorakim naciskom. Państwo im nie ufało, ale jednocześnie chlubiło się ich osiągnięciami. Wspinaczka była drogą do wolności, fortelem służącym do wykiwania komunistycznego systemu, a przy okazji czasem także sposobem na utrzymanie rodziny. "Ucieczka na szczyt" to bardzo trafny tytuł. Wielkie nazwiska. Kukuczka, Zawada, Hajzer, Wielicki, Majer, Kurtyka. I te mniej popularne, a warte poznania. Tomek Mackiewicz. Nie ma o nim w książce i to w ogóle inna epoka, ale chciałam o Nim wspomnieć. Wiele miejsca poświęcono Wandzie Rutkiewicz i jej koleżankom zapisującym wielką kartę kobiecej wspinaczki wysokogórskiej. Ukazani bez retuszu - z przywarami, zagubieniem, wybujałą ambicją i nieprzystosowaniem do tzw. "normalnego życia". Jednocześnie każdy z nich był i nadal jest bohaterem. Nadludzka determinacja, odwaga, odporność, taktyka, siła fizyczna i psychiczna. Nowe szlaki, wielkie wyczyny, mistycyzm lub pragmatyzm - sposoby na radzenie sobie w ekstremalnych trudnościach, nasza elitarna szkoła wspinaczki. Karkołomna droga. Nieludzki mróz, głód, ból, samotność, strach, halucynacje, odmrożenia, brak tlenu, nagłe załamania pogody, choroby, odwroty tuż spod szczytów, porażki, rozstania z rodziną. W ich przypadku słowo "pasja" bardziej niż w innych oznacza też "wielkie cierpienie". Śmierć. Nie wszystkim się udało. Dziś wiemy, że droga na Mount Everest jest usłana ciałami śmiałków. Makabryczne. Niepojęte. Ja, przyrośnięta jak huba do mojego nizinnego świata niczego z tego nie rozumiem, mam nawet do nich trochę pretensji o podejmowanie gigantycznego ryzyka, o egoizm (tak się czasem pozornie wydaje), martwię się o nich, a jednocześnie przyglądam się z nieustającą fascynacją. Po co oni tam idą? Książka nie odpowiada na to pytanie. Nie słyszałam też nigdy, aby odpowiedział na nie himalaista lub jakikolwiek inny człowiek. Po tej - i innych - lekturach i relacjach na ich temat wydaje mi się po prostu, że idą, bo muszą.



Komentarze
Prześlij komentarz