Smutna. Bardzo smutna.
















„Skóra”, Toni Morrison, przełożyła Jolanta Kozak, Wydawnictwo „Świat Książki”, 2016 r.
Poruszająca powieść amerykańskiej noblistki i feministki Toni Morrison. Trudno ją przeczytać, jak każdą książkę, w której ukazane jest bezbrzeżne cierpienie dziecka. Autorka w porażający sposób przedstawia odrzucenie, samotność, brak akceptacji, wstrząsającą walkę toczoną przez małą dziewczynkę o uwagę i choćby cień uczucia. Toksyczne, okropne relacje z matką, która do końca niczego nie rozumie i nie potrafi naprawić. Zresztą po co, skoro jest z siebie zadowolona. Wielka trauma małego człowieka, zresztą nie jednego, spowodowana przez dorosłych. Jedyną winą była w tym przypadku czarna skóra, która w późniejszym życiu stała się największym atutem posągowo pięknej, robiącej zawrotną karierę w świecie modelingu kobiety. Jej demony, zmagania, próby oswojenia dramatycznej przeszłości i skażonej nią teraźniejszości. Krzywda, którą sama wyrządziła swojej nauczycielce, dręczące wyrzuty sumienia, choć grzech pierworodny leżał po stronie manipulujących, okrutnych starszych. Książka pozostawia nas z nadzieją na uzdrawiającą miłość, przełamanie zaczarowanego, złego kręgu i z wiarą w lepsze życie kolejnego malucha. Jednak dominujące wrażenie jest takie, że to potwornie przytłaczająca opowieść, przeszywające tematy i niestety w głowie zostaje myśl, że nie została napisana w oderwaniu od realnego życia…

Komentarze

Popularne posty