Wielka powieść, wielka księga

"Księgi Jakubowe", Wydawnictwo Literackie, 2014 rok. Ekstraklasa. Olga Tokarczuk jest chyba obecnie najbardziej znaną, cenioną i utytułowaną polską pisarką. Kiedy odkryłam "Księgi Jakubowe", ucieszyłam się, że się wreszcie "naczytam". Powieść to umożliwia, liczy ponad 900 stron. XVIII wiek, wspólnoty narodowe i religijne, ich obyczaje, przekonania, wzajemne relacje, wsie, miasta, dalekie krainy, podróże, mistycyzm - bardzo ważny wątek, domostwa, pałace, dwory, księgozbiory, polityka, długi i barwny korowód postaci. Jest tak rozległa i bogata, że nie sposób wymienić wszystkich tematów i warstw, a już na pewno nie podejmę się, żeby je streszczać. Być może każdy z nas wyczyta w niej inną opowieść. Powiem, co najgłębiej utkwiło we mnie. 
Żydzi czekają na Mesjasza. Nie nadchodzi, ale oni tak bardzo, bardzo go pragną, że odnajdują w osobie młodego, nikomu bliżej nieznanego człowieka, Jakuba Franka. Mają wątpliwości, dyskutują, rozważają, upewniają się. W końcu zyskują niepodważalne przekonanie. I od chwili, kiedy mu zawierzyli i ukochali, nie było już odwrotu. Przeszli z nim całe życie. Z pewnością był charyzmatyczny i posiadał wiele talentów, skoro stworzył wokół siebie tak silną wspólnotę, wręcz popularny odłam wiary, ale ukazano go także jako osobę przeciętną, momentami prymitywną. Jego wpływy stale rosły, a wyznawcy godzili się na wszystko. Mężczyźni pozwalali sobą pomiatać, bez szemrania stosowali się do najdziwniejszych, niezrozumiałych poleceń i reguł, poddawali surowym karom. Kobiety, wychowane w restrykcyjnie surowej skromności, bezwolnie uczestniczyły w absurdalnych i wyuzdanych praktykach seksualnych. On sam, z biegiem czasu coraz bardziej zadufany w sobie i chyba szalony, dopuścił się wielu obrzydliwych czynów, w tym chłosty wieloletniego przyjaciela, a nawet kazirodztwa. Buntowałam się przeciw temu, ja, czytelniczka, bo oni pozostawali pokorni i bezkrytyczni. Nie odstąpili nawet gdy zdradził, przeszedł na inną wiarę. Wytłumaczyli to sobie tak jak i wszystko inne. Jakub Frank był przy okazji twórcą rozkwitu ekonomicznego grupy, to też jest uzależnienie. Tak chyba powstaje sekta. Tworzy się, bo wielu z nas potrzebuje mieć przywódcę, idola, kogoś do podziwiania i poczucie przynależności do spójnej ideologicznie zbiorowości. A gdy już go sobie wybierze, przypisuje wspaniałe cechy, których on w rzeczywistości wcale nie posiada i zamyka oczy na rzeczy sprzeczne z wyidealizowanym obrazem. Straszne. Do przemyślenia. Poważna i wymagająca lektura. Bardziej niż książka księga właśnie.

Komentarze

Popularne posty